Każde rodzicielskie wyzwanie stawia nas przed pytaniem: jak rozmawiać ze swoim dzieckiem?
Kiedy na wychowawczych drogach pojawia się trudność, którą można rozwiązać za pomocą rozmowy, zaczynamy się gubić. Albo tkwimy w koleinach nieefektywnej komunikacji, albo pielęgnujemy w sobie przekonanie, że dobre rozmawianie to domena wyłącznie fachowców. Czasami specjalistyczna interwencja z zewnątrz rzeczywiście jest konieczna. Jednak podstawowym narzędziem budowania więzi i kontaktu oraz – co za tym idzie – dobrego radzenia sobie z rodzicielskimi wyzwaniami jest spotkanie z własnym dzieckiem w rozmowie. W naszych kolejnych dwóch artykułach przyjrzymy się temu, dlaczego poprzez rozmowę możemy problemy rozwiązywać i równocześnie im zapobiegać.
Rozmowa jako przestrzeń spotkania
Kiedy Marta była małą dziewczynką, zasypywała rodziców opowieściami o tym, co dzieje się w szkole. Rodzice znali jej przyjaciół, wiedzieli o sprawach, które ją martwią. Odkąd Marta skończyła 14 lat, nie jest już taka rozmowna. Rodzice widzą, że zamyka się w swoim pokoju, rozmawia na czacie ze znajomymi. Są jednak spokojni – w istotnych sprawach Marta dopytuje o ich zdanie, słucha ich opinii, a przede wszystkim nie ukrywa ważnych rzeczy, które dzieją się w szkole lub w grupie przyjaciół. Gdy rodzice chcą o czymś wiedzieć, pytają o to Martę i rozmawiają z nią. Coś się zmieniło, ale nie na tyle, aby dorośli mieli poczucie, że życie ich dziecka stało się dla nich tajemnicą. Wszystkie przegadane wcześniej godziny nie poszły na marne.
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, jak ważną rolę w wychowaniu dziecka pełni więź z dorosłym. Nie mamy możliwości wywierania wpływu bez fundamentu, jakim jest bezpieczna i bliska relacja rodzic-dziecko. Rozmowa jest wyrazem tej więzi. Stworzenie domu, w którym kłopoty rozwiązuje się poprzez dialog, nie zawsze spokojny i rzeczowy, ale zawsze nacechowaną potrzebą osiągnięcia porozumienia, jest chyba najważniejszym rodzicielskim zadaniem. Wszystkie poniesione na tej drodze trudy procentują. Małe dziecko spontanicznie poszukuje kontaktu z rodzicem, opowiada o tym, co mu się przydarzyło. Nastolatek będzie już mniej spontaniczny – bardziej zamknięty w sobie, skrywający swoje tajemnice. Jeżeli dopiero wtedy podejmiemy próby zbudowania z nim kontaktu poprzez rozmowę, jesteśmy skazani na porażkę. To już czas zbierania owoców tego, co wypracowaliśmy wcześniej. Rodzicom, którzy na ścieżkach wychowania znajdowali czas na szczere i bliskie rozmowy, będzie łatwiej.
Od czego zacząć?
Rozmowa może być pierwszym środkiem rodzicielskiego oddziaływania. Jednak żeby stosować go skutecznie, warto pamiętać o kilku uwarunkowaniach.
- Rodzic modeluje sposób rozmawiania
Tomasz i Anna zgłosili się do psychologa z powodu trudności ich syna Bartka. Nie byli w stanie nakłonić go do włączenia się w domowe obowiązki. Próby rozmawiania z Bartkiem kończyły się niepowodzeniem. Chłopiec szybko się irytował i wypowiedziane przez rodziców słowa interpretował jako atak na siebie. Tata denerwował się równie szybko. Czuł, że powinien wymusić na synu pewne ustalenia. Chciał być skuteczny. Najczęściej jednak rozmowa kończyła się awanturą. Psycholog zaproponował Tomaszowi i Annie udział w warsztatach dla rodziców. Teraz oboje mają poczucie, że można rozmawiać trochę inaczej. Zdobytą na warsztatach wiedzę starają się wcielać w życie. Nie jest jeszcze idealnie, ale tata i syn poczynili pierwsze ustalenia.
Małe dziecko uczy się języka od dorosłych. Otoczone tysiącem słów, w wyniku naturalnej gotowości, przyswaja kolejne głoski i słowa w języku, w jakim zwracają się do niego jego najbliżsi.
Z dobrą komunikacją jest podobnie – to rodzic modeluje sposób, w jaki dziecko będzie rozmawiało z innymi. Oczywiście nie można odrzucić tego, co wynika z temperamentu i osobowości potomka oraz właściwości okresu rozwojowego, w który wkroczył. Jednak nie sposób przecenić wpływ rodziców na styl komunikacji, który przez lata jest tworzony w domu i który dziecko przyswaja. Jeżeli dorosłym uda się stworzyć przestrzeń rozmowy – takiej, w której jest miejsce na nazwanie problemu, omówienie go, wysłuchanie różnych racji i argumentów, dyskutowanie bez obrażania się i agresji – to szanse na to, że dziecko w ten sam sposób będzie się komunikowało, rosną.
- Siła własnych doświadczeń
Magdalena pamięta, kiedy swojej mamie opowiedziała o pierwszej sympatii. Do dzisiaj wspomina tę rozmowę – spokojną i ciepłą. Mama nie wyśmiewała jej zauroczenia. Słuchała ze spokojem i zaciekawieniem, jednak zadała córce kilka ważnych pytań. Magda poprosiła mamę o dyskrecję. Nie chciała, aby tata wiedział o tej pierwszej miłości. Mama dotrzymała słowa. Zauroczenie szybko minęło, ale dorosła już dziś Magda ma poczucie, że od tego czasu łatwiej jej było otwierać się przed mamą i mówić o swoich sprawach. Gdy po latach to córka Magdaleny opowiedziała jej o swoim chłopaku, ta miała w pamięci rozmowę ze swoją mamą. Dobre wspomnienia poprowadziły ją przez spotkanie z własnym dzieckiem.
W myśleniu o rozmowach warto sięgnąć do własnych wspomnień z okresu dzieciństwa – jak my wspominamy rozmowy z rodzicami. Jakie działania rodzica nam pomagały, a jakie nas irytowały? Co służyło naszej otwartości, a co ją blokowało? Bardzo często dobre lub złe doświadczenia z tego okresu są podpowiedzią, do czego warto odnosić się w dialogu z własnym dzieckiem, a czego unikać.
Własne wspomnienia pozwalają nam docenić znaczenie rozmów toczących się niejako „przy okazji”, spontanicznie podejmowanych w wirze codzienności. Ich zwyczajność nie pomniejszała przecież ich znaczenia – często stawały się punktem wyjścia do omawiania spraw na przykład dotyczących systemu wartości. Poprzez małe-duże rozmowy poznawaliśmy osądy, przekonania i opinie swoich rodziców i budowaliśmy swój ogląd rzeczywistości.
Wspominając, odnosimy się także do konkretnych rzeczy, którymi kiedyś się zajmowaliśmy. Jeżeli rodzic chce podzielić się z dzieckiem swoim doświadczeniem w tym zakresie, powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego to robi. „Ja w Twoim wieku” wypowiedziane z przekąsem lub z ironią zamyka potomka na to, co mówimy. Służy wyłącznie zbudowaniu własnej mocy, a nie zmotywowaniu dziecka do wartościowej refleksji. W tym, co opiszemy, dziecko nie odnajdzie wskazówki dla siebie. Jeżeli natomiast chcemy rzeczywiście pokazać dziecku, w jaki sposób my poradziliśmy sobie z danym wyzwaniem, to wtedy „Kiedy byłem w Twoim wieku, zrobiłem to właśnie w taki sposób” będzie brzmieć przekonująco.
- Dorosły pozostaje dorosłym
Różnica doświadczenia jest najbardziej naturalną różnicą w relacji rodzic-dziecko. To, że dobra komunikacja z dzieckiem opiera się na, uwzględniającej oczywiście wiek dziecka, sensownej dyskusji czy analizie argumentów, nie oznacza, że rodzic ma odciąć się od swojej wiedzy czy przestać odnosić się do obowiązujących w domu norm i zasad. Rodzice nigdy nie powinni abdykować ze swojej dorosłości.
Im młodsze dziecko, tym margines aktywności rodzica jest szerszy. Nie podlega żadnej dyskusji, że w czasie zimowej słoty dziecko musi założyć na nogi kozaki, a nie sandałki. Nawet jeżeli uroczy kilkulatek będzie miał zupełnie inną wizję tej sytuacji. Małe dziecko nie potrzebuje intelektualnych argumentów, którymi rodzic uzasadnia swoją decyzję. Potrzebuje spokoju dorosłego, jego pewności siebie i przekonania, że wie, co robi.
W relacjach z dziećmi starszymi znacząco poszerza się obszar negocjacji, wymiany argumentów, zachęcania do wyrażania własnego zdania, dzielenia się spostrzeżeniami. Nastolatki jednak nie potrzebują odnaleźć w swoich rodzicach rówieśników. Wręcz przeciwnie – cały czas potrzebują dojrzałego oglądu dorosłych. Partnerska rozmowa z dzieckiem nie oznacza infantylizowania siebie. Polega na modelowaniu rzeczowej i spokojnej argumentacji, wyważonej obrony własnego zdania i poszukiwania w wybranych obszarach dobrych kompromisów.
Jeden z wielu elementów, które budują układankę
Dobre komunikowanie się z dzieckiem nie jest czymś oderwanym od innych aspektów codziennego życia i rodzicielstwa. Jest elementem, który na równi z innymi tworzy wpływy wychowawcze. Jeżeli w naszych rozmowach chcemy odnosić się do norm i zasad, to nie tylko wiele lat wcześniej musimy te normy ustalić, ale i ich przestrzegać i do tego przestrzegania wdrażać dziecko. Jeżeli w życiu domowym unikamy agresji, to będziemy naturalni w unikaniu jej także w rozmowie. Dobrze więc myśleć o dobrym komunikowaniu się jako o składowej systemu. Dostrzeżemy wtedy znaczenie wspólnych rozmów i wartość przegadanych godzin.
Magdalena Bucior
Psycholog, oligofrenopedagog, nauczyciel dyplomowany z 20-letnim stażem pracy na łącznie trzech etapach edukacyjnych: nauczania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, klas IV—VI oraz gimnazjum. Współtworzy i realizuje programy wychowawcze i programy profilaktyki. Realizuje warsztaty umiejętności wychowawczych dla rodziców i nauczycieli szkół i przedszkoli. Specjalizuje się w poradnictwie psychologicznym oraz we wspieraniu rozwoju intelektualnego i psychospołecznego dzieci z niepełnosprawnością.