Jak wykorzystać naturalne zasoby ucznia, aby jemu ułatwić uczenie się i równocześnie zapewnić nauczycielowi satysfakcję z wykonywanej pracy? 

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań w kolejnej rozmowie z cyklu „Moc edukacji” prowadzonej pomiędzy Ewą Sitko a Magdaleną Bucior – nauczycielami dyplomowanymi z wieloletnim doświadczeniem.

   

Ewa Sitko (E.S.): Pani Magdo, kiedy myślę o sobie jako nauczycielu, to towarzyszy mi od zawsze (a uczę już trzydzieści lat) tęsknota za doświadczeniem pomyślności. Rozumiem to doświadczenie jako równowagę między włożonym w nauczanie wysiłkiem a efektem końcowym, czyli tym, co uczeń zapamiętał, przyswoił, przetworzył i objął w posiadane: wiedzę i umiejętności. Praktyka wykazuje, że osiągnięcie tej harmonii to złożony proces. Spośród wielu zagadnień wybieram na potrzeby naszej rozmowy kwestię nauczania w oparciu o rozpoznanie preferencji na drodze uczenia się. Czy nawet – jeszcze mocniej zawężając – zagadnienie strategii uczenia się w oparciu o dominujące zmysły i rodzaje inteligencji.

Magdalena Bucior (M.B.): Jak rozumiem, chciałaby Pani wskazać, w jaki sposób wykorzystać naturalne zasoby ucznia, nie tylko po to, aby jemu ułatwić uczenie się, ale również po to, aby nauczycielowi zapewnić zadowolenie z wykonywanej pracy.

E.S.: Myślę o tej sprawie tak: jeżeli dwie osoby (nauczyciel i uczeń) tworzą tę wyjątkową rzeczywistość, jaką jest relacja nauczania, to należy zadbać, aby również we dwoje mieli z tego satysfakcję.

M.B.: Z całą pewnością rozpoznania w obszarze preferencji sensorycznych ucznia i jego inteligencji skorelowanej ze sposobem widzenia i opisywania świata można dokonać za pomocą profesjonalnych narzędzi, ale przyjmijmy w naszej rozmowie, że nauczyciel nie dysponuje takimi narzędziami. Co powinien zrobić?

E.S.: Przede wszystkim obserwować, obserwować i jeszcze raz obserwować. Na potwierdzenie przywołam pewne osobiste doświadczenie. Zostałam kiedyś zaproszona na obserwację lekcji w klasie I szkoły podstawowej. Właściwie to pani nauczycielka poprosiła mnie, abym obserwowała konkretnego ucznia (sposób, w jaki zadawał pytania i sposób rozwiązywania zadań był odmienny od prezentowanych przez resztę klasy). Celem lekcji było ćwiczenie umiejętności zadawania pytań. Na środku sali stanęło jedno dziecko i inne (zgodnie z poleceniem nauczyciela) zadawały mu pytania. Wszyscy (z wyjątkiem wspomnianego obserwowanego ucznia) zadawali pytania typu: Jak masz na imię, jak masz na nazwisko, gdzie mieszkasz? Oczywiście wszyscy znali odpowiedzi, bo uczniowie pochodzili z jednej małej miejscowości. Obserwowany uczeń, gdy nadeszła jego kolej, zapytał:

A dlaczego pies szczeka? Mówię o tym wydarzeniu, bo wtedy pomyślałam: To może być kiedyś analityczny umysł.

M.B.: Z punktu widzenia psychologa zarówno analiza spontanicznych wypowiedzi, jak i zachowań uczniów w sytuacjach zadaniowych jest bardzo istotna. To cenne źródło informacji o preferencjach poznawczych. Wspominane przez Panią zdarzenie pokazuje ucznia, który nie tylko nie zadawala się oczywistymi pytaniami i odpowiedziami, ale i szuka głębokich przyczyn rzeczy, które go interesują. W związku z tym potrafi zadawać dociekliwe, niestandardowe pytania. Czy to cecha analitycznych umysłów – z pewnością tak. Czy to cecha umysłów charakteryzujących się inteligencją językową – z dużym prawdopodobieństwem tak. Czy uczeń tę ciekawość i dociekliwość świata utrzyma – tego już z taką pewnością nie można stwierdzić. Czy nauczyciel w kontakcie z takim uczniem może doświadczyć przywołanej przez Panią pomyślności? Tak, o ile zainwestuje w zaprezentowany przez ucznia potencjał i będzie stawiał przed nim ambitne zadania. Wiedza nauczyciela o rodzajach inteligencji, które dominują u dziecka, powinna służyć takiemu aktywizowaniu, które tym inteligencjom sprzyja.

E.S.: Opiszę jeszcze jeden (tym razem nie własny, ale zasłyszany) przypadek. Proszę, aby weszła Pani w rolę nauczyciela-obserwatora i powiedziała, jaką wiedzę o uczniu i jego strategiach uczenia wynosi Pani z wypowiadanych przez uczniów zdań. Nauczyciel (ponownie edukacja wczesnoszkolna) rozmawia z dziećmi na temat ciepła. Jedni uczniowie opisują odczucie ciepła (Proszę pani, jak jestem grubo ubrany, to jest mi ciepło), inni wskazują na okoliczności, w których jest ciepło (Proszę pani, jak świeci słońce, to jest ciepło). A jeden z pytanych stwierdza – Proszę pani, ciepło chodzi.

M.B.: W opisanej sytuacji nośnikiem informacji jest język ucznia. I ten język mówi o preferencjach sensorycznych. Jeśli dziecko używa sformułowań: Widzę, co pani ma na myśli; Nie mam cienia wątpliwości czy To rzuca zupełnie inne światło na sprawę lub Proszę zobaczyć, jak pięknie pachnie, ale to ładne; Proszę popatrzeć; Zerknę na to; Zaraz się temu przyjrzę i tym podobne, to nauczyciel dostrzega, że preferencją sensoryczną tego ucznia jest wzrok (słowa „dostrzega” użyłam spontanicznie, ale nie z przypadku – jestem wzrokowcem i tego typu określenia często są obecne w moim języku). Zupełnie inny język ma słuchowiec. Powie: Posłuchaj, jak to brzmi; Co ci to mówi; To się ładnie komponuje, jest w tym harmonia. Łatwo dostrzegalna różnica wskazująca na predyspozycje. I jeszcze jeden język – język kinestetyka: Mogę to zademonstrować lub Ja wczuwam się w tę sytuację, proponuję, aby się w tę sytuację wgłębić lub Zobaczę, jak się rzecz potoczy.

E.S.: Przykłady, które Pani przywołuje są wpisane w język starszych uczniów, ale ja słyszę je (język słuchowca) wyraźnie także u młodszych dzieci: Proszę pani, proszę pani, czy mogę to narysować? Proszę pani, proszę jeszcze raz przeczytać! Czy mogę podejść i potrzymać?

M.B.: Z punktu widzenia obserwatora nieodzowne jest odnoszenie spostrzeżeń (język, zachowania) do standardów wiekowych. Dla przykładu, na pierwszym etapie edukacyjnym prawie wszystkie dzieci rozwiązują zadania z tekstem, wykorzystując głównie trzy drogi. Dziecko, które wykorzystuje sposób czynnościowo-manipulacyjny, obrazuje tekst zadania poprzez manipulowanie, np. „wkłada” do narysowanych koszyczków tekturowe jabłuszka. Inne dziecko wykorzystuje sposób obrazowy, nie manipuluje, ale rysuje jabłka, o których mowa w zadaniu. Jeszcze inne, które pracuje za pomocą sposobu werbalnego - zakreśla informacje, które są istotne, wypisuje wielkości, zapisuje obliczenia i wreszcie wynik. Jeżeli jednak któraś z tych dróg się wyodrębni i utrzyma na etapie szkoły gimnazjalnej, a nawet ponadgimnazjalnej, to mamy do czynienia już z czymś głębszym, pewną stałością – własną strategią uczenia się w oparciu o predyspozycje sensoryczne.

E.S.: Rozumiem, że sensoryczne predyspozycje są obrazowane zarówno przez język, jak i podejmowane przez ucznia działania.

M.B.: Oczywiście. Uczniowie często spontanicznie przejawiają aktywność, która wpisuje się w ich preferencje sensoryczne. Intuicyjnie do niej dążą, dobrze się w niej czują, odczuwają wewnętrzne zadowolenie, mają poczucie szybszego uczenia się (Od razu weszło mi do głowy) albo uczenia się mimochodem (Niczego się nie uczyłem, a wszystko zapamiętałem).

E.S.: Szkoda, że sami uczniowie o własnej indywidualności w omawianym obszarze tak mało wiedzą. Mogliby wtedy uczyć się bardziej świadomie. Prowadziłam kiedyś rozmowę z młodym człowiekiem tuż przed jego maturą. Rozmowa potoczyła się w kierunku efektywnego, szybkiego i trwałego uczenia się. Rozmowy nie będę przytaczać, ale chcę przywołać konkluzję mojego rozmówcy – Dlaczego nikt wcześniej mi o tym nie mówił, ja jutro mam maturę!

M.B.: Jeszcze jedno chcę podkreślić – dominacje zmysłowe są przede wszystkim wypadkową czynników organicznych, ale trening wybranych modalności może je bardzo wzmocnić, a brak treningu – osłabić.

E.S.: Takim najlepszym naturalnym treningiem jest uczenie się i nauczanie w oparciu o preferencje sensoryczne. Uczniowie-wzrokowcy najłatwiej pracują nad danym zagadnieniem, gdy mają wsparcie w postaci ilustracji lub diagramów i najlepiej uczą się, gdy widzą przed sobą tekst. Zazwyczaj uwielbiają rysunki, ważna jest dla nich szata graficzna. Łatwiej zapamiętują twarze niż nazwiska, podczas zapamiętywania tworzą wizualizacje, ciąg cyfr staje się dla nich obrazem, np. od razu odnajdują w nim powtarzające się elementy. Często mają staranny, ładny charakter pisma. Słuchowcy najlepiej uczą się przez rozmowę, słuchanie, dyskusję. Często głośno myślą, utrwalają wiadomości powtarzając je na głos. Wolą słuchać wykładu niż czytać. Mają dobrą pamięć słuchową. Natomiast kinestetycy uwielbiają wszystkiego dotykać, gestykulować, najbardziej przemawiają do nich doświadczenia. Jeżeli daną treść „opakują” w działanie – na pewno lepiej ją zrozumieją i zapamiętają.

M.B.: Szybciej zrozumieć, zapamiętać i w odpowiednim momencie z tej utrwalonej wiedzy skorzystać. To marzenie, myślę, każdego ucznia. Ale i marzenie nauczyciela.

E.S.: Osiągnięcie satysfakcji z uczenia się i nauczania wymaga świadomego działania, pogłębionego o wiedzę na temat tych procesów. Dostałam kiedyś od uczniów na zakończenie roku szkolnego pięknie wykaligrafowane zdanie „Nauczyciele i uczniowie to dwie uzupełniające się zmienne: żadna nie byłaby tym, czym jest, bez obecności tej drugiej”. To cenne dla mnie zdanie niech będzie pointą naszej rozmowy.

  

Ewa Sitko

Nauczyciel dyplomowany z 30-letnim stażem zawodowym. Nagrodzona w 2008 roku Medalem Komisji Edukacji Narodowej za zasługi dla oświaty. Edukator programu „Nowa Szkoła”– CODN Grupa 1000/2. Metodyk przy WOM w Katowicach i Krakowie. Autor i realizator programów wychowawczych. Koordynator szkolnych działań wychowawczych. Autorka publikacji dotyczących komunikacji interpersonalnej oraz aktywizacji odbiorcy procesu edukacyjnego.

  

Magdalena Bucior

Psycholog, oligofrenopedagog, nauczyciel dyplomowany z 20-letnim stażem pracy na łącznie trzech etapach edukacyjnych: nauczania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, klas IV—VI oraz gimnazjum. Współtworzy i realizuje programy wychowawcze i programy profilaktyki. Realizuje warsztaty umiejętności wychowawczych dla rodziców i nauczycieli szkół i przedszkoli. Specjalizuje się w poradnictwie psychologicznym oraz we wspieraniu rozwoju intelektualnego i psychospołecznego dzieci z niepełnosprawnością.